Przeszkadzało im gdakanie kur. Otruli wszystkie?
Już Jan Kochanowski pisał w Pieśni świętojańskiej o Sobótce - "Wsi spokojna, wsi wesoła". Okazuje się jednak, że życie na wsi wcale nie musi być ani spokojne, ani wesołe. Wszystko zależy od sąsiadów. Kiedy wszyscy są sobie życzliwi, to nie ma żadnego problemu. Kłopoty pojawiają się dopiero wówczas, kiedy żyjąc w wiejskiej społeczności dostrzegamy błahe na co dzień trudności, które nie powinny nikogo dziwić, tym bardziej na wsi.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w Bronowie (gmina Pleszew), jak wynika z relacji naszego Czytelnika, dwójce mieszkańców bloku znajdującego się we wsi zaczęło przeszkadzać gdakanie kilku kurek, które hodowała sąsiadka. Starsza pani w tym miejscu od zawsze miała kury i żadnemu mieszkańcowi to nie przeszkadzało. Sytuacja się jednak zmieniła...
- Zaczęło się od rzucania petard. Później rzucali już wszystkim co mieli pod ręką - informuje nas Czytelnik i dodaje, że w tym czasie nie brakowało również słownych utarczek ze starszą panią.
Pewnego dnia, kiedy starsza pani postanowiła zajrzeć do swoich kurek przeraziła się.
- Dziwnym trafem 12 kur zdechło - zauważył na Czytelnik. Starsza kobieta, jak wynika z relacji naszego Czytelnika udała się z jedną kurą do pleszewskiego weterynarza, który stwierdził, że zwierzęta zostały otrute. - Prawdopodobnie było coś w wodzie i zdechły tylko te kury, które się napiły - tłumaczy i dodaje, że choć część kur została już otruta no wciąż w pozostałe rzucane są petardy.
Niestety kobiety nie było stać na specjalistyczne badania we Wrocławiu, które jednoznacznie potwierdziłyby tezę o otruciu zwierząt. Koszt takie badania oscyluje bowiem w granicach około 800 złotych.
- Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale możemy się domyślać, kto to zrobił i kto stoi za otruciem kur - podkreśla Czytelnik.
AKTUALIZACJA
Wielka awantura o kury. Część mieszkańców ma już dosyć zachowania właścicielki kur
Po publikacji naszego artykułu na portalu odezwała się do nas część mieszkańców Bronowa, która zaznacza, że nie ma nic przeciwko hodowli kur, ich wątpliwości budzi jednak bieganie kur luzem po wspólnym terenie spółdzielni mieszkaniowej.
- Właścicielka zwierząt mimo próśb mieszkańców nie chce zamykać kur. Wszędzie są kurze odchody. Nawet wózkiem z dzieckiem nie można normalnie przejechać. Temat był wielokrotnie poruszany na spotkaniach wspólnoty mieszkaniowej, bo zgodnie z regulaminem kury nie powinny biegać luzem. Wzywana miała być również straż miejską, aby interweniowała i porozmawiała z mieszkanką hodującą kury - podkreślają pozostali mieszkańcy.
Polub nas na FB
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?